Pobudka o 6 rano, szybkie dopakowywanie rzeczy, pożegnanie z płaczącą mamą Marka- dokładnie tak wyglądał nasz dzisiejszy poranek. Dzięki uprzejmości taty Marka dostaliśmy się na wylotówkę bardzo szybko. Być może właśnie dlatego w błyskawicznym tempie dotarliśmy do Krakowa. Cała trasa z Głogowa zajęła nam 5 godzin. Kierowcy również byli interesujący.
Na początku historia, która przydarzyła nam się kilka dni temu, na trasie Bydgoszcz Głogów. Jeden z kierowców, posiadający trzy firmy, pracujący na rzecz jakiejś fundacji i słuchający Kazika zainteresował się naszym pomysłem dotarcia autostopem do Gruzji, więc na koniec pożegnał nas i podarował nam 100 zł, z komentarzem: "kupcie mi jakąś pamiątkę za dychę i wyślijcie, a resztę weźcie sobie na szczęście".
Dzisiaj udało nam się dojechać do Krakowa na dwa stopy. Pierwszy kierowca okazał się być właścicielem firmy budowlanej, który trzy tygodnie temu wrócił z Gruzji. Dzięki temu nasza wiedza o tym kraju powiększyła się o ok. 200% i wreszcie wiemy, dokąd możemy się tam wybrać i co Gruzini myślą o Polakach. Drugim naszym kierowcą okazał się być sympatyczny, dość młody facet z rudą brodą, którzy przedstawił się nam jako "Ksiądz Paweł".Trochę nas to skonsternowało, zwłaszcza, że nie byliśmy pewni, czy się nie przesłyszeliśmy, jednak obyło się bez nawracania, modlitw i innych tego typu rzeczy, zaś sam Paweł okazał się być bardzo sympatycznym Jezuitą.
Kraków ładny, Smok Wawelski zieje ogniem, a nasi couchsurfingowi hości są super otwartymi i ciekawymi ludźmi. A poza tym to oblewam dzisiaj 3,5 z gleby :D
Pozdro!